piątek, 11 marca 2016

Czas się przedstawić

Ehh dziś cały dzień w pędzie.
 Tak, tak pęd tego świata dopada każdego, a ja nie jestem żadnym wyjątkiem. Zaraz trzeba odebrać żonę z  pracy i na zakupy. Ehh, jak ja nie znoszę zakupów. Lubię po prostu wpaść jak jest potrzeba do sklepu, zebrać co trzeba i wypad, no ale wiecie jak to jest z kobietami :).

Nuta towarzysząca w tworzeniu tej krótkiej autobiografii to nieoceniony w swym pięknie fortepian Yiruma - Rivers flows in you.

Dobra, bo szkoda czasu. Mam na imię Mariusz i pochodzę z (żebyśmy to wiedzieli nie :)). Ogólnie przyjęło się że z Częstochowy. Większość powie że mam 33 lata i pewnie będą mieli rację, ale ja zdecydowanie wolę zawsze obstawać niezmiennie od 12 lat przy 21 :). Dzieciństwo jak to dzieciństwo jakoś przeleciało, a to co w głowie zostało to już zupełnie "inne kraje".
Przedszkole, koleżanki, zazdrości, uśmiechy, szkoła, rodzice, zranienia, nieprzespane noce, dyskoteki, wylane łzy, kumple, decyzje, stresy, wariacje, bóle, odpały, naciski, wybory, pierwsze miłości, osiągnięcia, upadki, wzloty .............
wszystko co dobrze każdy z Was zna, czyli mętlik nieustannie pędzącego życia, które na szczęście dzięki jakiejś niewidocznej sile skierowało na ścieżkę, którą staram się stąpać każdego dnia, uważnie patrząc pod nogi, jednak z głową delikatnie zanurzoną w chmurach, bo niezmiernie ważnym jest aby potrafić zachować dystans do wszystkiego. Wszystko co nas otacza jest takie jakim to widzimy, a nie takim jakie jest. Rozumiecie o co mi chodzi? Tak, tak, ja też nie jestem pewien, ale podoba mi się ta myśl, więc niech już tak zostanie.
Dzieciństwo dzieciństwem, bywa różnie prawda. Niestety sami z siebie niewiele możemy, to co nas otacza kształtuje naszą osobowość, spojrzenie na świat. Jesteśmy takimi powiedziałbym więźniami naszej rzeczywistości. Jakże niezwykle ważną i odpowiedzialną rolę mają rodzice. Ale co potem? Kwestia tego kiedy i jak szybko będziemy potrafili obudzić się i wziąść życie w swoje ręce.

Ejj no, już ta godzina. Myślałem że zdążę z krótką historią mojego życia, a kiedy mieliśmy wejść w wydaje mi się ten najistotniejszy moment czas się skończył...a nie chcemy się spóźnić prawda?
Lepiej nie denerwować żony, bo w 4 miesiącu to na pewno niezbyt pożądane dla małego ;)

No nic, wracam do codzienności, a resztą podzielę się z Wami następnym razem ...
Do przeczytania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz