wtorek, 5 kwietnia 2016

108,5 kg

No i w końcu udało się ogarnąć po obżarstwie :). Świąteczna wizyta w domu wiąże się z przywiezieniem  z powrotem ogromnego brzuchowego bagażu. Powiecie kto każe mi się tak objadać. A no nikt nie każe, ale spróbujcie odmówić tego wszystkiego czym chcą nas ugościć. Ze względu na niechęć czynienia jakiejkolwiek przykrości kochającym kucharkom trzeba jeść. Owszem żeby nie pęknąć trzeba się nakombinować, ale pewnego się niestety nieuniknie. Kiedyś próbowałem gadki w stylu że na pewno chcą dla mnie dobrze, nie chcą mi robić krzywdy co oczywiście potwierdzali, a wtedy komentowałem, że takim nakłanianiem do wpychania w siebie tego wszystkiego wyżądzają mi okropną krzywdę. Przejadanie się jest niezdrowe, szkodzi na to, na tamto. Jak można było wyczytać z ich zawiedzionych twarzy mówiąc w ten sposób wyrządzałem Im jeszcze większą krzywdę niż sobie po wepchnięciu 3 makowca :). No i pies pogrzebany. Przegrana gwarantowana, także to jest nieuniknione, ale na szczęście wraca się do domu i bierze brzuch we własne ręce, co przez jakiś okres po takim wpychaniu nie jest łatwe, zwłaszcza kiedy ma się ogromne tendencje do tycia (po mamusi). Tak, tak moi Drodzy, kiedyś niedługi czas przed natknięciem się na te uchylone drzwi ważyłem ja sobie 108,5 kg. Każdemu się moze zdarzyć :P. 
Podsumowywując ten krótki obżarciowy wykład joga jest moim wiernym towarzyszem w utrzymywaniu kilogramów na odpowiednim poziomie. Oddajcie Swoje życie w ręce jogi, a gwarantuję Wam że zajmie się z ogromnym powodzeniem waszymi boczkami. Nie ma na to siły, ze względu na dwa proste powody.
A jakie? Odnajdziesz w Sobie "siły dwojakie" :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz