niedziela, 2 października 2016

Joginka

Spokój i cisza od dawna hmm?

Nic bardziej mylnego, otóż od jakiegoś czasu pobieram najbardziej skomplikowane lekcje jogi, które pochłaniają swym pięknem cały mój czas .

Najlepsza nauczycielka Ala w znanej wszystkim dobrze pozycji dziecka :D




Pozdrawiamy i do usłyszenia...

środa, 27 kwietnia 2016

Najlepszy lekarz jaki jest!

Od ostatniego optymistycznego rymidełka trochę minęło i ani razu nie było lepiej :/
Pewnie jak wszystkim spragnionym brakuje mi zdecydowanie słoneczka w tym smutnym jak ..... kraju :).
Najważniejsze, że udało się w ostatnim odwiedzić wszystkich specjalistów lekarzy jakich tylko sobie możecie wyobrazić. Tak, tak zapytacie jak to możliwe, przecież przy naszej służbie zdrowia nie starczyłoby mi na to życia. Krótko mówiąc po prostu poddałem się kilkudniowej wiosennej głodówce oczyszczającej. Panują na ten temat przeróżne zdania, ale ja ze swojego doświadczenia, bo nie jest to moja pierwsza głodówka lecznicza zdecydowanie polecam. Nie ma nic bardziej zdrowego co możecie sobie zrobić. Jeśli potrzebujecie dokładnych informacji internet aż kipi. Ja ze swojej strony służę pomocą i dobrą radą. Nawet nie wiecie w jak cudowny sposób odbija się to na praktyce jogi, ale to już inna historia.
Jeśli jesteś poszukiwaczem, o którym wspominałem jakiś czas temu i czytasz właśnie ten wątek, zważ na to i zastanów się dlaczego akurat teraz tutaj trafiłeś. Przypadkiem, czy może jednak nie hmm?
Zrodzi się myśl, a potem można wszystko zmienić - wszystko! Byleby tylko na lepsze...

wtorek, 5 kwietnia 2016

Nareszcie WIOSNA :*

tak w ogóle przyszła wiosna,
jakże śliczna i radosna
bierzcie więc swe ciała w ręce,
ćwiczcie jogę jak najprędzej

nic tak wiosny nie ucieszy,
jak dwa wdechy, dwa wydechy
zróbcie więc przywitań kilka,
weźcie z sobą psa pupilka

w psie główeńka luźna taka,
jak pozycja kruka ptaka
trochę we wtę, trochę w tą,
lekko sie kolana gną

widzisz więc mój miły bracie,
nie ćwiczymy póz w krawacie
zrzucaj butki, zarzuć nutki
i zrezygnuj z picia wódki

wiosna siłą swą pomoże
w tej cudownej mądrej jodze :)

 wszelkie prawa zastrzeżone tralalalala...









108,5 kg

No i w końcu udało się ogarnąć po obżarstwie :). Świąteczna wizyta w domu wiąże się z przywiezieniem  z powrotem ogromnego brzuchowego bagażu. Powiecie kto każe mi się tak objadać. A no nikt nie każe, ale spróbujcie odmówić tego wszystkiego czym chcą nas ugościć. Ze względu na niechęć czynienia jakiejkolwiek przykrości kochającym kucharkom trzeba jeść. Owszem żeby nie pęknąć trzeba się nakombinować, ale pewnego się niestety nieuniknie. Kiedyś próbowałem gadki w stylu że na pewno chcą dla mnie dobrze, nie chcą mi robić krzywdy co oczywiście potwierdzali, a wtedy komentowałem, że takim nakłanianiem do wpychania w siebie tego wszystkiego wyżądzają mi okropną krzywdę. Przejadanie się jest niezdrowe, szkodzi na to, na tamto. Jak można było wyczytać z ich zawiedzionych twarzy mówiąc w ten sposób wyrządzałem Im jeszcze większą krzywdę niż sobie po wepchnięciu 3 makowca :). No i pies pogrzebany. Przegrana gwarantowana, także to jest nieuniknione, ale na szczęście wraca się do domu i bierze brzuch we własne ręce, co przez jakiś okres po takim wpychaniu nie jest łatwe, zwłaszcza kiedy ma się ogromne tendencje do tycia (po mamusi). Tak, tak moi Drodzy, kiedyś niedługi czas przed natknięciem się na te uchylone drzwi ważyłem ja sobie 108,5 kg. Każdemu się moze zdarzyć :P. 
Podsumowywując ten krótki obżarciowy wykład joga jest moim wiernym towarzyszem w utrzymywaniu kilogramów na odpowiednim poziomie. Oddajcie Swoje życie w ręce jogi, a gwarantuję Wam że zajmie się z ogromnym powodzeniem waszymi boczkami. Nie ma na to siły, ze względu na dwa proste powody.
A jakie? Odnajdziesz w Sobie "siły dwojakie" :)

poniedziałek, 21 marca 2016

Szczęśliwy cel...

... tydzień przeleciał niewiadomo kiedy. Niemiłosierny czas :/.

Udało się zaliczyć Kraków. Żona od tak dawna chciała tam jechać i w końcu udało się zebrać.
Piękne miasto, niestety smok nie taki straszny jak go pamiętam sprzed około 25 lat :).
Trzeba mu jednak przyznać medal wytrwałości za nieugiętość w swym ziejącym rytuale.
A Wy zasługujecie na medal? wytrwale dążycie do celu?
Pytanie co jest celem. Zapewne na każdym etapie życia co innego. Pierwsze słowo, pierwszy krok, fajny telefon?, setki lajków na fejsie?, popularność?, matura?, komputer?, samochód?, magister?, doktor?, wymarzona praca?, własny kąt?, rodzina, mnóstwo zer na koncie?.
Można by wymieniać bez końca, jednak zdecydowanie wszystko sprowadza się do jednego konkretnego celu z którym moi Drodzy niezaprzeczalnie musicie się zgodzić. Oczywiście że chodzi o  szczęście, kwestia tylko tego co sprawia że jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Jak to mówią różni ludzie,  różne potrzeby.
Jak to w życiu bywa raz dobrze, raz źle. Szczęście przychodzi, potem odchodzi i dalej trzeba szukać.
Niekończąca się opowieść.

Zadanie na dziś: zastanówcie się dlaczego tak właśnie jest, dlaczego by nie można cały czas być szczęśliwym?, czy się da? czy to możliwe?. Co sprawia że Jesteście naprawdę szczęśliwi?

Mała podpowiedź: w stu procentach nie jest to coś co można Wam zabrać!

... po co szukamy szczęścia ewidentnie tam gdzie go nie ma hmm?

poniedziałek, 14 marca 2016

Czysty wzór odprężenia

Witajcie moi Drodzy,

Dawno mnie nie było, że aż normalnie całą niedzielę zrobiłem sobie wolną. Nie żebym dzień święty święcił, ale pozwolicie że o tym porozważamy innym razem, bo nie dziś dzień abym się denerwował :). Nieważne.
Ogarnąłem właśnie mieszkano, bo ogólnie to mam taki drobny mankament, nad którym staram się zapanować, a mianowice lubię porządek. Nie mógłbym w spokoju pisać tego posta, jakbym sobie nie odkurzył :P. Tak, tak możecie mnie nazywać pedantem. Myślę że do pewnych granich nie ma w tym nic złego, chociaż muszę się szczerze przyznać, że zdarza mi się te granice zdecydowanie przekraczać, aczkolwiek nie jestem aż taki jebnięty, bo jak to ja lubię powtarzać człowiek który zdaje sobie sprawę że jest chory i walczy z problemem, nie jest chory :). Zresztą cóż to byłby za świat gdybyśmy wszyscy mieli równo pod kopułami, chyba by było nudno nie?
Wyobrażacie sobie osobę która zaprojektowała Multiplę?. A no właśnie! Co bardziej przerażające - są ludzie którzy tym jeżdżą :) ...

.. a tak zupełnie z innej beczki bo muszę lecieć, a jakoś mi tak zaświtało że skoro podzieliłem się czymś nieprzyjemnym to dla równowagi sprzedam Wam wzór przyjemności. Nie wiem, czy wiecie jak nieprawdopodobnym, magicznym, uzdrowicielskim narzędziem może być ta oto najzwyklejsza w świecie widoczna na mej dłoni piłeczka kauczukowa..



Uwierzcie że potrafi zastąpić niejednego masażystę, a co najważniejsze potrafi być w tej dziedzinie o niebo lepsza, a wiecie dlaczego?

Nikt nie zna waszego ciała tak jak Wy sami. Nikt nie jest w stanie tak precyzyjnie poczuć jego wewnętrznych zakamarków. Ot kolejny dowód na to, aby z uwagą i przedewszystkim świadomością ciała stąpać ścieżką życia ;)
Ktoś to nawet ostatnio ładnie ubrał w słowa "cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest"
Oto i on: Uwaga równa nacisku piłeczki jest wprost proporcjonalna do ukojenia które wprowadza. Zapewne nie  muszę tłumaczyć, sami podstawicie odpowiednie dane, a wynikiem będziecie zachwyceni :D

Strzałeczka...

Aaa, bym zapomniał. Nutka nakręcająca ATB - Trilogie Part 2

sobota, 12 marca 2016

Krótka historia życia cz.2

... na czym to ja skończyłem. Aaa, zakupy. Ogólnie całkiem udana wyprawa. Dobrze że we Wrocławiu ciężko trafić na korki, bo jeszcze tylko by brakowało przed tym jakże to pięknym momentem jak zakupy z żoną powolnego brnięcia do celu.
Podsumowywując zaliczam je do całkiem udanych, spożywka raz dwa i niezwykle przyjemna część, czyli zakup bucików i kurteczki dla żoneczki. Dawno nie spędziłem tak miło czasu ;).

No, ale wracamy do tematu.

W skrócie jeszcze raz, narodziny, dzieciństwo, wychowywanie bla bla bla. pobódka!

Coś tam się w tej głowie już od jakiegoś czasu działo. Tak wiele rzeczy mi się nie podobało, tak wiele nie byłem w stanie zrozumieć. Szkoła hmm, ciężki temat, ale aż takim tępakiem to ja nie byłem. Podstawówka pasek, potem najlepsze technikum, z delikatnymi podknięciami pod koniec. Może wyniknęły z tytułu całkiem bogatej absencji, zdecydowanie nie wynikającej z problemów zdrowotnych :). Nie lubię tłumów, więc unikałem zatłoczonych, wydeptanych ścieżek. Po prostu powiedzmy, że postanowiłem odebrać umysł złodziejom. Schematy, stereotypy, mędrcy z telewizji, króle z ambony... może innym razem, bo robi się zbyt szczegółowo, a miało być krótko. Udawało się czasami choć na chwilę wyrwać ze szponów tego jakże smutnego społeczeństwa w którym żyjemy. I nie chcę, aby ktokolwiek poczuł się tutaj urażony, bynajmniej na pewno nie Ci którzy na to zdecydowanie nie zasługują.
Stop! dość!  miałem to szczęście znaleźć się  na innej planecie, uśmiechnięte twarze, życzliwość, spokój, to czego gdzieś w głębi ciągle szukałem, czego pragnąłem. Spokojny, otwarty umysł zaczął przyciągać rzeczy wprost proporcjonalne do toku myślenia. Chłonąłem to piękno które do mnie napływało nie wiadomo skąd.  A to wpadł w ręce Robert Monroe, a to Bruce Moen. Gdzieś tam Carlos Castaneda, Władimir Megre ze swoją cudowną "Anastazją" którą polecam Wam ponad wszystko drodzy przyjaciele. Można by wymieniać długo z jak wieloma dziwami  przyszło się zmierzyć, jakimi nieprawdopodobnymi drogami stąpać, jak niesamowite energetyzujące świadome sny przeżywać. Wystarczyło poprosić, wyciągnąć rękę, otworzyć umysł i brać.
Pragnę w tym momencie najgoręcej w świecie podziękować moim przewodnikom, tym fizycznym jak i niefizycznym  za  tą całą mądrość, którą nieustannie byłem atakowany. Najserdeczniej dziękuję Wam jednak za ten mroczny deszczowy poranek, za tą tajemniczą uliczkę, za te uchylone odrapane zielone drzwi, za którymi po raz pierwszy dane mi było zderzyć się z jogą. Pamiętam to jak dziś, stałem i patrzyłem jak oniemiały. Nie trwało to długo. Musiałem ruszać dalej, ale nigdy nie zapomnę tej magii która wylewała się z pomieszczenia. Nikt nawet nie zwrócił na mnie uwagi, a drzwi powinny były chyba być zamknięte hmm?
Przez długi czas miałem przed oczami ten cudowny widok. Pamiętam z jaką radością jak i ciekawością odpaliłem pierwszy jogowy materiał, a uwierzcie mi, pomimo że nie mam 100 lat, nie było to tak szeroko dostępne jak dziś.
Pierwsze ćwiczenia, aaała, dramat. To było straszne. Umysł w trakcie przebudzenia, ale ciało to już chyba dawno umarło.
Pierwszy skłon, nawet nie marzyłem żeby dotknąć palcami podłogi, marzyłem żeby zobaczyć podłogę. Sokolego wzroku to ja nigdy nie miałem :).
Wiele się jeszcze potem działo, dużo by opowiadać, ale co by się nie działo, wyginam śmiało ciało :D

Do następnego...